Ogrodnik-MKS025

Kto odłączył prąd? Ogrodnik – MKS, tylko 1:1 (1:1)

Nie wiem czy to mecz z Bełkiem kosztował naszych piłkarzy tyle wysiłku, ale dziś drużyny MKS-u z ostatnich miesięcy i tygodni – tej dobrej, grającej ciekawie i pomysłowo – nie można było poznać. W drugiej połowie miałem wrażenie wręcz, że nasi piłkarze … kopali się po czole i walczyli sami ze sobą, a wiara w sukces także jakby gdzieś uciekła.

Na pozycję lidera trzeba zasłużyć, a dziś drużyna MKS-u dobrą grę pokazała tylko w pierwszych 30 minutach gry. Potem już było tylko gorzej. Niedokładność, brak składnych akcji, błędy, głupie i niepotrzebne kartki. Efektem, remis 1:1 (1:1) z Ogrodnikiem, czyli z zespołem z którym (sparingi, liga dwa sezony temu) w ostatnim czasie regularnie sobie radziliśmy. Potwierdziło się po raz pierwszy w tym sezonie, że faworytom punktów nikt łatwo nie odda i na wszystkie zdobycze trzeba sobie zapracować.

Mecz przez pierwsze pół godziny zwiastował spotkanie lekkie łatwe i przyjemne. Nasi piłkarze szybko przedostawali się pod pole karne. Defensorzy rywali łapali kartki (Skrzypiec), a Uniejewski w 19 minucie zdobył gola, pewnie wykorzystując rzut karny podyktowany za faul na składającym się do strzału Kapeli. W tym czasie okazje do zdobycia gola mieli jeszcze m.in. Skutela, który uderzył w nogi bramkarza już w 2 minucie gry, a w 13 po zgraniu Kapeli strzelił zbyt lekko; Kapela który nie trafił w piłkę po dograniu Bobli; Ingram uderzający w bramkarza w 12 minucie gry. Strzałów z dystansu próbował Uniejewski, a Bobla w 32 minucie nie trafił po wycofaniu piłki przez Ingrama. A potem coś się zacięło… Trener Ogrodnika Dariusz Grzesik dokonał zmian w obronie, dziękując za grę Skrzypcowi. Z tyłu wszystko czyścił rosły zawodnik z nr 7 (Czyżo?). Nasi piłkarze przez cały mecz odbijali się od niego, jak od ściany (łącznie z wprowadzonym później do gry Kostrzewą, co o czymś świadczy). Dodatkowo, tuż przed przerwą po akcji lewą stroną, piłka dograna na 7 m do Foltyna, między nogami bramkarza znalazła drogę do siatki i zrobiło się 1:1.

Po przerwie miało być lepiej i inaczej. Nasi piłkarze mieli ruszyć do ataku. Ale nie doczekaliśmy się tego. MKS z trudem konstruował akcje. Zmiany nie przynosiły rezultatu, a frustracja naszych zawodników zdawała się rosnąć. Piłkę meczową miał na nodze Ingram po godzinie gry, ale po akcji Kapeli, zamiast uderzyć w długi róg bramki, próbował jeszcze podawać. W innej sytuacji Kamil także po podaniu Kapeli, uderzył nad bramką. Próbował szarpać Kostrzewa, ale to nie był jego dzień.  Efektów nie przynosiły źle wykonywane stałe fragmenty gry, a gospodarze szukali swoich szans w kontrach i prawdę mówiąc, mogli pokusić się o zwycięskiego gola, lecz co najmniej dwa razy piłka minęła bramkę Maciejowskiego dosłownie o centymetry. Wyrazem frustracji i bezradności w kolejnych poczynaniach była jeszcze czerwona kartka dla Gadaja, który drugie żółtko zarobił za niewybredny komentarz decyzji arbitra Mariusza Grząby. Właściwie to żadna z kartek nie została pokazana dziś chyba za faul, a to tez o czymś świadczy.

Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał pretensji o te kilka mocnych słów. Ten mecz po prostu tak wyglądał, lecz jestem pewien, że to nie ostatnie słowo MKS-u w tym sezonie.

MKS: Maciejowski, Gorki, M.Roszak, Uniejewski, Skutela (Bednarek 55), Karlik, Śliwa (Stworzyjan 63), Gadaj, Ingram, Sz.Bobla (G.Kostrzewa 55), Kapela.

żółte kartki: S.Granek, Skrzypiec – Ingram, Karlik, Gadaj, M.Roszak

czerwona kartka: Gadaj (86 min. za dwie żółte)

Dość tej krytyki. Wierzę, że za tydzień w meczu z Naprzodem Rydułtowy pokażemy znów kawał dobrej piłki. Ten jeden remis nie niweczy ostatnich wysiłków, niech tylko doda więc motywacji do dalszej pracy. Na pocieszenie pozostaje fakt, że nadal pozostajemy liderem:)

Więcej zdjęć z meczu także na www.sportowasilesia.com (profil na FB).

  • andrzej

    wstyd! do przerwy powinno być 3:0 i spokój.

  • roman

    sam jesteś wstyd…

  • andrzej

    prawda boli.. skutela, ingram, gadaj, kapela bez sztycha! po co tyle zmian po bełku?!