MKS

Prawie jak zwycięstwo…

Do 88 minuty meczu MKS prowadził w Bieruniu 2:1 i derbowe zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Naszym piłkarzom nie udało się niestety dowieźć wygranej do końca i to ciekawe spotkanie zakończyło się remisem 2:2.

Pierwsze piętnaście minut to okres burzy i naporu gospodarzy. Mimo to nasi piłkarze dwukrotnie zagrozili Unii, gdy strzelali Chmielowiec i Matysek. Kiedy wydawało się, że gol dla „Ujków” będzie kwestią czasu bramka padła… dla MKS. Prowadzenie dla naszej drużyny zdobył w 16 minucie Matysek. Zamknął na 12 metrze akcję aktywnego od początku Pawła Chmielowca, który minął dwóch rywali i po efektownym dryblingu zagrał w pole karne. Już 3 minuty później mogło być 1:1. Przebywający na wyraźnym spalonym napastnik bierunian nie wierzył, że sędzia może tego nie gwizdnąć, dlatego od niechcenia główkował w poprzeczkę. Ku zdziwieniu jego i kibiców arbiter wskazał aut bramkowy. Obraz gry po wyjściu na prowadzenie nie uległ zmianie. Znów napierali gospodarze, a nasi ograniczali się do pojedynczych, groźnych wyjść. Jedno z nich mogło się zakończyć golem, gdy Matysek na linii pola karnego „kółeczkiem” zwiódł defensorów i uderzył nad poprzeczką.

A jednak Bieruń zdołał wyrównać w 38. minucie. Nasi rywale zza miedzy otrzymali rzut wolny przed samym polem karnym, znów „dzięki” kontrowersyjnej decyzji sędziego. Mocno strzelana piłka trafiła w rękę Chmielowca, który jednak nie miał żadnych szans, by cofnąć dłoń – dotknięcie było zatem niecelowe. Nie zmieni to jednak faktu, że stały fragment gry znakomicie wykorzystał Szymon Bobla, po którego strzale nie do obrony piłka musnęła jeszcze słupek i wpadła do siatki.

 

Bramka stracona po niezasłużonym – według lędzinian – wolnym, podziałała mobilizująco na naszych zawodników. Kiedy już jednak doszli do pola karnego to znów sosnowiczanie (którzy bardziej usiłowali sędziować niż sędziowali) dali się we znaki. W 44 minucie nie zauważyli ewidentnej ręki w polu karnym Unii, a następnie wdali się w dyskusje z piłkarzami MKS-u. W tym czasie gracze Unii, kontynuowali akcję mimo, że piłka z dobre pół metra wyszła za linię autową, i mało nie brakowało by tej akcji nie przerwali… Na szczęście, jeżeli kogokolwiek to zdekoncentrowało, to tylko piłkarzy z Bierunia. Minutę później, nader aktywny Chmielowiec wstrzeliwał piłkę w pole karne. Nikt jednak nie zdecydował się przeciąć lotu piłki – łącznie z goalkeeperem. 2:1 i wielka szkoda, że Chmielowiec musiał opuścić plac gry już na samym początku drugiej połowy, gdy nabawił się kontuzji. Były zawodnik Iskry Pszczyna do momentu, gdy doznał kontuzji, rozgrywał swój najlepszy mecz w barwach MKS-u.

Prowadzenie udało się utrzymać do 88 minuty, wtedy dośrodkowanie z prawej strony uderzeniem głową zakończył wyprzedzający Brandysa Uniejewski, trafił jednak w słupek, nasi obrońcy nie zdążyli z interwencją, a Dariusz Latusek ustalił wynik meczu.

Druga połowa stała pod znakiem wyraźnej przewagi zawodników gospodarzy. Zapewne wyrównanie przyszłoby szybko, gdyby nie strzały, które trajektorią lotu piłki przypominały raczej zagrania futbolu amerykańskiego. Trzeba jednak oddać Bieruniowi, że kilka razy niepokoił defensywę Lędzin prostopadłymi podaniami, które jednak po profesorsku wyłuskiwał wślizgami Roszak. Wracając do meczu: gdy kibice gości zaczynali już wierzyć w zwycięstwo, wieloletniej tradycji stało się zadość – MKS stracił gola w ostatnich minutach. Gdyby Jose Mourinho miał kiedykolwiek zagrać przeciw naszemu zespołowi, to zapewne nakazałby swoim podopiecznym grać „na aferę” dużej ilości graczy w naszym polu karnym. Wtedy to po piłkarskim bilardzie i festiwalu błędów zazwyczaj piłka w niewyjaśnionych okolicznościach wpada między nasze słupki. Tak było i tym razem.

Rozochoceni gracze Unii, niesieni przez nieco uśpionych wcześniej fanów, mogli jeszcze wygrać mecz. Znów panowie – zainspirowani okrzykami fanów – orzekli, że Brandys wyszedł z piłką poza obręb „szesnastki”. Tym razem Bobla jednak nie zdołał już trafić do siatki. Chwilę wcześniej „piłkę meczową” miał pod nogą wprowadzony w przerwie Kostrzewa, jednak przegrał pojedynek sam na sam z odważnie wychodzącym Potocznym…

Nasza drużyna zagrała lepiej niż ostatnio, choć oczywiście gospodarze mieli swoje szanse. W pierwszej połowie tylko ofiarne interwencje Bednarka, czy Mikolasza ratowały nas przed bramką. I choć to bierunianie przez większą część meczu mieli optyczną przewagę, MKS groźnie kontrował i wynik meczu do końca pozostał otwarty. Szkoda, bo dziś wygrana była blisko, ale w przeciwieństwie do poprzednich spotkań, naszych futbolistów można dziś pochwalić za zdecydowanie lepszą postawę.

MKS: Brandys, Bednarek, Mikolasz, Karlik, M.Roszak, Śliwa, Matysek, Czarnecki (G.Kostrzewa 46 ) Szeremeta, Chmielowiec (Gardawski 50), Samek (A.Gąsior 70)

Unia: Potoczny, Zemczak, Adamski, Uniejewski, Franczak (75. Piekorz), Pilszczek (57. D. Latusek), Szpoton, Sz. Bobla, Wawoczny, Wróbel (67. M. Szczygieł), Żukowski (80. Czapiewski).

żołte kartki: Brandys, Matysek, Samek, Szeremeta (MKS)

W pozostałych meczach:

Kosztowy – Tempo 0:2 (Sodel 2)

Iskra – Znicz 1:0 (Prusek)

Sokół – Bełk 2:2 (Szwajca, Sz.Kula – Cichecki, Święty)

Concordia – GKS II 1:0 (Sendlewski)

Leśnik – Krupiński 3:1 (Kulisz, Młynek, Kuzak – Janowski)

Czarni – Stal 3:2 (Zadylak, Kościański 2 – Skrzypiec sam., Bubrowski)

Pogoń – Łąka 2:1 (Cisoń, Stojak – A.Wróbel)



  • wkrótce pojawią się w relacji nagrane bramki MKS-u, na razie coś youtube szwankuje

  • ……..

    co do tego wolnego po którym padła bramka to było tam zagranie ręką chmielowca ….

  • ……..

    to była lekka podcinka nad jego nogą i gdyby nie ręka to zawodnik UNII mógł poważnie wam zagrozić

  • poodel

    Mam tę sytuację na filmiku. Kiedy YouTube przestanie szaleć, to będzie ją można przeanalizować. Otóż, na nagraniu wyraźnie widać, że gdyby owa „lekka podcinka” przeszła Chmielowca, to stał za nim jeszcze kolejny lędziński stoper, który niechybnie wyekspediowałby futbolówkę daleko poza pole karne, oddalając tym samym jakiekolwiek nadciągające zagrożenie.

  • ubu

    Niestety ale racja była po stronie sędziego Brandys ewidentnie wyjechał z piłą poza pole karne

  • poodel

    Nawet gdyby, to i tak popełnił błąd, bo powinien… wyrzucić go wyrzucić z boiska, dając drugie żółtko 😉

  • ubu

    Niestety poodelku, ale nie masz racji, Brandys nie zrobił tego specjalnie ani przez nieuwagę i to go uratowało ale jest coś takiego jak siła bezwładności, która go wyrzuciła poza 16-kę i to wsztstko.

  • i chyba tylko dlatego Brandys tej czerwonej nie dostał. I tak wydawało mi się, że sędzia wtedy dyktuje rzut wolny pośredni, a nie bezpośredni. a było inaczej. Co nie zmienia faktu, że ten mecz to był jeden z najciekawszych tej jesieni, oby więcej takich derbów:)

  • ubu

    Zgoda, mecz był na dobrym poziomie ,bajtle zrobiły trochę szumu ,jedni i drudzy walczyli,było trochę emocji,ludzi, nawet,nawet /jak na Bieruń/ oby na wiosnę bylo lepiej.Nara.