Wejście Gąsiora, czyli Śląsk – MKS 1:1:

Remisem 1:1 zakończyło się spotkanie w Świętochłowicach. I był to remis ze wskazaniem na ekipę MKS-u, bo mimo że nasi zawodnicy stan meczu wyrównali dopiero w końcówce pojedynku, to w przeciągu 90 minut stworzyli sobie więcej okazji do zdobycia gola i pozostawili lepsze wrażenie.

Adrian Gąsior (pierwszy od prawej) zapewnił swoim trafieniem MKS-owi jeden punkt. Foto: Underek

Pojedynek z animuszem rozpoczęli zawodnicy MKS-u, na lewej stronie aktywny był Samek, który oddał w 8 minucie pierwszy celny strzał w tym meczu, bramkarz Śląska był na posterunku jednak. W 12 minucie Łukasz wymienił szybko piłkę z Firlejem na lewej stronie i dograł do Śliwy na 14 metr, ten jednak  w dogodnej okazji nie trafił w piłkę tak jakby chciał i szansa uciekła. Trzy minuty później Samek w ostatniej chwili został zablokowany w polu karnym. Po okresie przewagi MKS-u do głosu doszli gospodarze ale dwa strzały w 17 i 19 minucie mijały bramkę Gąsiora. W 25 minucie odważnym wejściem między obrońców popisał się Tomek Matysek, przebiegł z piłką przez pół boiska, lecz bramkarz Śląska skrócił naszemu pomocnikowi kąt i uniemożliwił zdobycie gola. W podobnej sytuacji znalazł się Dawid Frąckowiak w 36 minucie, lecz jego uderzenie z 10 m nogami odbił ponownie goalkeeper gospodarzy. Te okazje niewykorzystane przez MKS zemściły się 43 minucie, dośrodkowanie z lewej strony strzałem głową z 5 metrów wykończył Fruehmark, piłka po rękach Gąsiora wpadła do bramki i gospodarze mogli cieszyć się z gola do szatni. MKS próbował szybko się zrewanżować, lecz uderzenie Firleja z 44 minuty wylądowało na twarzy obrońcy Śląska, a minutę później bramkarz nie dał się zaskoczyć Firlejowi uderzeniem w krótki róg.

Mateusz Śliwa tym razem wystąpił od pierwszej minuty. Foto: Underek

Druga połowa początkowo toczona była w sennej atmosferze i dopiero w 57 minucie sygnał do ataku dali gospodarze. Na szczęście dla MKS-u jednak Gąsior wygrał pojedynek sam na sam z Fruehmarkiem. Nasi zawodnicy odpowiedzieli akcją Matyska i Brony, jednak wprowadzony do gry w 60 minucie młody pomocnik MKS-u, w doskonałej okazji nie trafił w bramkę. W 69 nasi piłkarze źle rozegrali kontrę 5 na 3 i w efekcie Gajewski zmuszony był uderzać z 10 m z nieprzygotowanej pozycji i przestrzelił. Wreszcie w 72 minucie, po dośrodkowaniu Karlika Adrian Gąsior z 3 metrów główkował w słupek. Mógł już w 72 minucie zostać bohaterem MKS-u. Nasi gracze dążąc do zdobycia wyrównującego gola odkryli się, w efekcie czego w 83 minucie mogło być po meczu, jednak Sowik w odpowiednim momencie zrobił krok do przodu i w sytuacji 2 na 1 napastnik Śląska tuż przed oddaniem strzału znalazł się na pozycji spalonej. Wreszcie w 87 minucie, w pole karne zagrał Matysek, Frąckowiak odegrał piłkę na lewą stronę a Adrian Gąsior mocnym strzałem z ośmiu metrów z pierwszej piłki zdobył wyrównującą bramkę. Nie było to ostatnie słowo MKS-u. Wprowadzony na końcowe minuty Bednarek, w 90 minucie ograł na lewej stronie dwóch zawodników gospodarzy, dograł na przedpole bramkowe, lecz obrońcy Śląska zdołali uprzedzić Samka i szansa na zdobycie zwycięskiej bramki uciekła. Kilkadziesiąt sekund później arbiter zakończył spotkanie.

Drużynie należą się pochwały za dobry mecz. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy w tym spotkaniu zwyciężyć, jednak punkt zdobyty w wyjazdowym pojedynku z wyżej sklasyfikowanym rywalem także nie jest zły. Teraz przed nami dwa spotkania u siebie i kolejna okazja na podreperowanie konta punktowego.

MKS: Ł.Gąsior, Polarz, Karlik, Sowik, Mikolasz (Gajewski 65), Matysek, K.Firlej (A.Gąsior 70), Kulpiński, Śliwa (Brona 60), Frąckowiak (Bednarek 85), Samek.

żołta kartka: Frąckowiak