Kolejna porażka w nieprawdopodobnych okolicznościach:

Brakuje czasem słów by opisać, to co się dzieje na meczach MKS-u. Nasza drużyna po raz kolejny przegrała w zadziwiających okolicznościach.

Mateusz Roszak o mało co nie został bohaterem meczu. Foto: Underek

Jeśli nie można jakiegoś meczu wygrać, to trzeba szanować choć remis. MKS po długich staraniach, gdy w 90 minucie wyrównał stan meczu, powinien zrobić wszystko by ten remis utrzymać. Lecz na gola Roszaka, który trafił do siatki po sprytnym rozegraniu rzutu wolnego przez Karlika, goście w 93 minucie odpowiedzieli trafieniem Nikodema w długi róg. Nie wspomnę ile nasi gracze mieli okazji, by wybić piłkę z pola karnego zanim napastnik Leśnika trafił do siatki… Nasz zespół zasłużył w tym meczu na punkt, nie będąc ekipą gorszą, a mniej skuteczną. Lędzinianie do remisu dążyli od 15 minuty, kiedy Stok w sytuacji jeden na jeden ograł lędzińskiego obrońcę i Brandysa i trafił do siatki.

Brak pauzującego za kartki Polarza nie był aż nadto widoczny. W pierwszej połowie napędziliśmy stracha rywalowi, zwłaszcza w 12 minucie, gdy Brona z ostrego kąta trafił w poprzeczkę, oraz w 41 kiedy po podaniu Dąbrowskiego Śliwa uderzył z 15m w słupek.

Łukasz Brona w 12 minucie trafił w poprzeczkę. Foto: Underek

Z dystansu w 20 i 27 minucie próbował Matysek, lecz Ciasnocha odbijał piłkę w bok. Podobnie bramkarz Leśnika rozpoczął drugą połowę, na rzut rożny kierując uderzenie Gardawskiego. W 65 przestrzelił Matysek po zgraniu „Dąbka”, a w 75 bohaterem mógł zostać rozgrywający setny ligowy mecz w barwach MKS-u Firlej, lecz po tym jak wyprzedził obrońcę w polu karnym, uderzył mocno nad bramką. Indywidualnej akcji spróbował też „Matys” ale po wymanewrowaniu dwóch rywali, będąc już w polu karnyie trafił w światło bramki. Tuż po zdobyciu gola przez Roszaka, akcji na długim słupku nie zdołał zamknąć A.Gąsior, który spóźnił się do dośrodkowania Gardawskiego, a chwilę później niestety nastąpiła opisana na początku relacji akcja. Goście też mieli oczywiście sporo okazji, ale gdyby stracili tu jakieś punkty, nie mogliby mieć pretensji.

Po raz kolejny będąc równorzędnym partnerem dla rywala, tracimy w niefortunny sposób cenny punkt. Należy pochwalić oczywiście walkę o zwycięstwo do końca, lecz martwi iż  moment dekoncentracji w końcowych sekundach kosztuje nas pełną pulę. Dość już takich meczów jak z Leśnikiem, Bełkiem i Iskrą.

MKS: Brandys, Gajewski (Majer 75), M.Roszak, Bednarek, Karlik, Matysek, Śliwa (G.Kostrzewa 60, Michalski 85), K.Firlej, Brona (A.Gąsior 70), Gardawski, Dąbrowski

Leśnik: Ciasnocha – Zawisza, Renner, Zadylak, Nowak – Paździorek (77.Wojtynek), Jaźwic, Bogłowski, Stok (65.Paliczka) – Kubisz, Nikodem (90+4.Białas)

żołte kartki: Dąbrowski – Jaźwic, Ciasnocha, Wojtynek