Orzesze009

Kontrowersje, emocje, komplet punktów

Futbol to nie skoki narciarskie, tutaj punktów za estetykę nie przewidziano. Dlatego też, jeśli nie można wygrać w pięknym stylu, to zwycięstwo trzeba też czasem umieć wymęczyć. MKS zdaje się powoli uczyć tej trudnej sztuki. Dzisiaj najważniejszą wiadomością jest fakt, że trzy punkty zostają w Lędzinach.

Wyposzczony z punktów Sokół wcale nie zamierzał tanio sprzedać skóry i przyjechał z mocnym postanowieniem… wywiezienia co najmniej remisu. Nie znaczy to, że przyjezdni ograniczali się tylko do defensywy, sami również próbowali czasem straszyć lędzińskich obrońców.

Nasze tylne formacje same zresztą robiły w pierwszej połowie najwięcej popłochu pod własną bramką. Już w 11. minucie Maciejowski, czy to ospały brakiem wcześniejszego zatrudnienia, czy to oślepiony mocnym jak na tę porę roku słońcem „zapomniał”, że nie powinien łapać w ręce futbolówki w okolicach 17. metra. Goście z Orzesza wcielili się w znawców przepisów gry w piłkę nożną i przekonywali arbitra, że nasz goalkeeper koniecznie musi zostać wykluczony. Na nasze redakcyjne (subiektywne) oko, nie była to jednak interwencja taka, jak niedawne popisy Romana Weidenfellera tudzież Rafała Gikiewicza. Nie było też bezpośredniego zagrożenia utratą bramki, stąd „zaledwie” żółta kartka wydaje nam się słuszna. Goście mogą, oczywiście, mieć zupełnie inne zdanie w tej kwestii.

Drugą poważną okazję w pierwszej połowie stworzył dla Orzesza…Uniejewski. Postanowił on zrobić rajd między zawodnikami gości, ale zakończyło się to niebezpieczną stratą. Na tym właściwie kończy się lista obecności zawodników Sokoła pod naszą bramką w pierwszej odsłonie.

Ataki MKS były o wiele częstsze, z tym, że ilość nie szła w parze z jakością. Bramkę ostrzeliwali Kostrzewa, Stworzyjan, Karlik, Śliwa i Uniejewski. Większość uderzeń przechodziła jednak obok prawego słupka. Gdyby bramka była nieco ustawiona nieco bardziej w prawo, to w drugiej części spotkania nie trzeba by było drżeć o wynik.

Najdogodniejszą sytuację do przerwy stworzył w 25. minucie Kostrzewa, który chytrze ograł na skrzydle dwóch obrońców i podał idealnie do Kapeli. Ten jednak uległ klątwie prawego słupka i nie pokonał (skądinąd nieźle broniącego w całym meczu) Oleksego.

Już 5 minut po wznowieniu gry na listę strzelców powinien wpisać się Śliwa. Na prawym skrzydle ładnie rozklepali obronę Stworzyjan z Kostrzewą. Ten ostatni był już w dogodnej sytuacji, ale jeszcze zgrał piętą do lepiej ustawionego Śliwy. Niestety, strzał z linii pola karnego zatrzymał się na słupku.

W miarę upływu czasu MKS jeszcze wyraźniej niż w I połowie przeważał na boisku. Ze stojących piłek próbował Śliwa, ale  rzuty wolne szybowały nad bramką, a do znakomicie bitego kornera nikt nie potrafił w porę przystawić nogi. Aktywny na prawej flance był z kolei Sopelewski, którego główka minimalnie minęła słupek.

W 63. minucie na placu gry zameldował się Gadaj, który już chwilę później był przewracany w polu karnym. Wtedy jedenastki nie podyktowano, stało się to jednak piętnaście minut później. W obręb szesnastego metra wszedł Karlik i został wyraźnie kopnięty przez obrońcę. Oznaczony „ósemką” lędziński zawodnik mógłby, być może, kontynuować akcję, jednak poczuwszy kontakt po prostu się położył, zaś arbiter wskazał na wapno. Pewnym egzekutorem okazał się Uniejewski.

Skłóconych z sędzią orzeszan mógł uciszyć chwilę później Ingram, ale zmarnował „setkę”. Coraz pewniejszym remisu gościom wyraźnie puściły nerwy po utracie gola. Coraz częściej zaczęli uciekać się do fauli, zaś seryjne rzuty wolne i kolejne kartki były – ich zdaniem – kolejnymi dowodami na to, że zabrzański arbiter sprzyja gospodarzom. W 87. minucie rzut wolny przeciw grającym już w „dziesiątkę” gościom wykonywał Śliwa. Dobrze dokręconą piłkę wybił Oleksy, ale był bezradny wobec dobitki Karlika.

Wydawało się, że w ten sposób kolejne zwycięstwo stało się faktem; trzeba jednak było poczekać aż sześć minut doliczonego czasu gry (dużo przerw w grze, łącznie z przyjazdem karetki po Sebastiana Kubisza, który mocno ucierpiał w starciu z Bednarkiem). Wtedy to Sokół przypomniał, że walczy do końca i nieprzypadkowo odrobił ostatnio trzy gole z Energetykiem.

W 95. minucie po gmatwaninie w polu karnym Maciejowskiego, sędzia odgwizdał rękę i rzut karny. Nasz bramkarz doskonale sparował strzał, ale aptekarska w swych decyzjach sędzina boczna dopatrzyła się przedwczesnego wbiegnięcia jednego z lędzinian. Na fali protestów drugą żółtą kartkę zarobił Uniejewski, zaś Prus zmienił róg i zamienił drugą szansę na gola. To na szczęście był już koniec i w okolicach setnej minuty sędzia zlitował się nad będącymi na krok od zawału miejscowymi kibicami.

Nie ma co pisać jakichś długich podsumowań, po prostu – brawa za kolejną wygraną! Teraz na horyzoncie trudny wyjazd do Jejkowic…

MKS – Sokół Orzesze 2:1 (0:0) Uniejewski 78k., Karlik 87 – Prus k. 90+5

czerwone kartki (za dwie żółte): Uniejewski (90+4) – Kies (86)

żółte kartki: Maciejowski, Karlik, Uniejewski – Nowak, Kies, Miguła, Pietrzok

MKS: Maciejowski, Bednarek, Uniejewski, M.Roszak, Sopelewski, Karlik, Śliwa, Ingram (Wróblewski 89), Stworzyjan (Gadaj 60), G.Kostrzewa (Skutela 85), Kapela;

Orzesze: Oleksy, Miguła, Pietrzok, Kubisz, Prus, Kies, Sikora, Pala, Nurkiewicz, Dubaniewicz, Koczela oraz Nowak, Horny.

Sędziował: Tomasz Izydorczyk (Zabrze)

  • Michał

    Gratulacje ! Kolejny bardzo fajny mecz . Z przyjemnością się chodzi na wasze mecze i mam nadzieję że w przyszłym sezonie będziecie w 4 lidze bo z taka grą na to zasługujecie. ps.poprawci skuteczność !:)

  • MKSledziny

    To ja napisze coś od siebie, bo głos w relacji oddałem koledze:

    Z tą skutecznością wczoraj – patrząc na wynik – nie było aż tak źle, bowiem nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu okazji (żal zwłaszcza słupka śliwy po pięknej akcji z początku drugiej połowy). Na pewno było ich mniej, niż w poprzednich spotkaniach. Chwała Bogu że wygraliśmy, bo takie mecze są najcięższe, Orzesze wydaje się zbierać po zmianie trenera i powinno być coraz groźniejsze. Uważam, że te emocje i nerwy z końcówki były zbędne, zarówno karny jak i faul po którym padł gol drugi były ewidentne. Ciężko oceniać sytuację z Maciejowskim, bramkarz na pewno nie był na 17 m:) jego nogi nie przekroczyły linii 16tki, a ręce może z 30 cm:p

    Naszych piłkarzy też poniosło przy powtórzonym karnym, ale chyba nie można się dziwić – dobrze, że kartki Uniejewskiego na razie są bez pauzy. Liczymy teraz na dobry wynik w Jejkowicach, Bełk nie zamierza tracić punktów jak na razie i jest w sporym gazie. Brawo panowie:) Underek

  • Kibic Sokoła

    W pierwszej połowie po strzale z 17 m z wolnego Prusa obrońca Lędzin stojacy w murze zatrzymał piłke reką – niestety sędzia tego też nie widział, i wiele innych błędów i kontrowersyjnych decyzji podejmował. Myślę że to ta trójka sędziowska był najsłabszym punktem tego meczu. Jestem pod wrażeniem gry Lędzinian piłkarsko byli zdecydowanie lepsi od piłkarzy Orzesza. Jak poprawicie skuteczność to smiało mozecie zdobywać 4 ligę, powodzenia

  • gks

    zdecydowanie sedziowie bardzo slabo, mecz tez bez szalu