Rozczarowanie na inaugurację…

Nie tak wyobrażali sobie kibice MKS-u, a także chyba sami zawodnicy początek rundy wiosennej. Po kiepskim meczu lędziński MKS zremisował z Sokołem Wola 1:1. Na pocieszenie można dodać, że reprezentacja Polski zagrała dziś jeszcze gorzej….

Mina Krzyśka Firleja doskonale obrazuje przebieg wydarzeń w tym meczu. Foto: Lasman

Spotkanie nie było emocjonującym widowiskiem, z trudem przychodziło mi odnotowywanie wartych uwagi sytuacji.  Goście od początku grali po swojemu, nie przebierając w środkach czego efektem były brutalne faule na Bronie, czy Roszaku. Pierwszej groźnej akcji MKS-u dopatrzyłem się w 27 minucie, gdy po dośrodkowaniu Firleja i zgraniu Mikolasza na 5 metrze nikt nie wepchnął piłki do pustej bramki. W 35 minucie jedna z niewielu składnych akcji w polu karnym Sokoła, lecz po dograniu Matyska Wojciech Czmok zdołał wybić na róg uderzenie Kulpińskiego z ostrego kąta. Goście odpowiedzieli w 43 minucie strzałem z Hamerli z 16 metrów, lecz Mokry był na posterunku.

Piłka w większości sytuacji lądowała w rękach bramkarza Sokoła Wojciecha Czmoka. Foto: Lasman

Początek drugiej części spotkania należał do gości, jednak nie przerodziło się to w dogodne sytuacje bramkowe. Z kolei w 55 minucie W.Czmok ponownie uratował gości przed stratą gola, parując na rzut rożny uderzenie Polarza z rzutu wolnego. Kilkadziesiąt sekund później MKS dopiął swego, po jednym z nielicznych prostopadłych podań, którym popisał się Matysek, w polu karnym świetnie znalazł się Frąckowiak, który ograł bramkarza i strzałem do pustej bramki zdobył swojego pierwszego gola w barwach MKS-u. Radość w ekipie lędzińskiej trwała zaledwie 8 minut, gdyż po rzucie wolnym z lewej strony boiska i uderzeniu głową z 3 metrów Pali Mokry musiał wyjmować piłkę z siatki. Lędzinianie ruszyli do ataku, lecz wypracowywanie sytuacji bramkowych przychodziło im – podobnie jak w całym meczu z najwyższym trudem. W 80 minucie Frąckowiak w ostatniej chwili został zablokowany na 10 metrze, chwilę później niecelnie uderzył Gąsior, a w 82 minucie obrońcy wybili piłkę z linii bramkowej w ogromnym zamieszaniu po rzucie rożnym. Jeszcze w ostatnich sekundach szansę miał Śliwa, lecz jego strzał z 6 metrów tuż przed linią bramkową zdołał zatrzymać Czmok.

Mam nadzieję, że w następnych spotkaniach zespół zaprezentuje sie lepiej. Nie da sie ukryc iż w kilku sytuacjach zabrakło nam dzis szcześcia, lecz może po prostu nasi zawodnicy „za bardzo chcieli”. Okazja do rehabilitacji w sobotę w meczu z Ogrodnikiem.

MKS: Mokry, M.Roszak, Mikolasz, Polarz, Sowik, Karlik (Śliwa 65), K.Firlej (Frąckowiak 46), Brona (A.Gąsior 70), Kulpiński, Gajewski, Matysek.

Sokół: W.Czmok, W.Germanek, Tomanek, Grabowiecki (80 M.Germanek), Kula (46 Pala), J.Jarnot, Hamerla, Więckowski, Korsan (56 Błachnio), Waliczek, Żurawiecki (46 Potasiak);

żołte kartki: M.Roszak – Więckowski, Grabowiecki