Twierdza Suszec zdobyta

Piłkarze MKS-u po fantastycznym spotkaniu pokonali w Suszcu Krupińskiego 3:2 (1:2) i zdobyli 3 cenne punkty na trudnym terenie. I może będę nudny, ale który to już mecz w którym nasz zespół przegrywając – i to dwukrotnie – odwraca losy meczu? Ale po kolei.

Zaczęło się od frontalnych ataków gospodarzy i już w 5 minucie błąd Sopelewskiego, który przed własnym polem karnym – zamiast do Roszaka – podał piłkę do Dyrdy, a ten strzałem z 17 metrów pokonał Mokrego. Kilkadziesiąt sekund później dwukrotnie zakotłowało sie na naszym polu karnym, ale Karlik wybił piłkę z linii bramkowej po główce rywala. Po początkowym szoku do głosu doszli lędzinianie i już w 14 minucie padło wyrównanie, fantastycznym strzałem z boku pola karnego – pod poprzeczkę w krótki róg – z ok. 30m popisał się Samek i zaskoczył źle ustawionego Fugiela. W 20 minucie doskonałą okazję miał Krupiński, ale w ostatniej chwili dośrodkowanie z lewej strony boiska przeciął Mateusz Roszak i ubiegł zamykającego akcję napastnika gospodarzy. W tym fragmencie meczu inicjatywę przejęli goście, którzy szybki składnymi akcjami nękali obronę Krupińskiego, choć nie przełożyło się to na wypracowanie jakichś stuprocentowych okazji strzeleckich. Dość niespodziewanie za to w 40 minucie gospodarze wyszli na prowadzenie, gola po dośrodkowania z rzutu wolnego ze środkowej strefy boiska, zdobył Syposz. Druga połowa była jeszcze ciekawsza, szybsza, przyniosła wiele emocji oraz sporo nerwów. MKS wyrównał juz kilkadziesiąt sekund po przerwie, w polu karnym gospodarzy Gardawski zagrał do Gąsiora, a ten zdobył swojego pierwsza gola w barwach MKS-u i wyrównał stan meczu na 2:2. Dwie minuty później nastąpiła odpowiedź Krupińskiego, ale tym razem Syposz trafił głową w poprzeczkę. Trzeba dodać, że okazje bramkowe dla gospodarzy najczęściej wynikały z…rzutów z autu, wąskie boisko w Suszcu, nie da sie ukryć, sprzyja takim sytuacjom… W następnych minutach trwała wymiana ciosów, akcja za akcję, nikt nie kalkulował, ze strony MKS-u gole mogli zdobyć: Karlik, którego strzał z 30 m obronił bramkarz, dwukrotnie Magiera wychodzący na czyste pozycje – snajper MKS-u jednak w 71 min. przestrzelił nad bramką z 16 metrów, miast podawać do Gąsiora, w 73 z kolei wpadł z piłką w ręce bramkarza Krupińskiego. Także strzał Matyska z 20 metrów z 75 minuty minimalnie przeszedł nad bramką. Gospodarze mogli zdobyć prowadzenie trzykrotnie, kiedy to lędzinianie stratami w okolicy własnego pola karnego prokurowali groźne sytuacje. Ponadto, gospodarze kilkukrotnie domagali się podyktowania rzutów karnych za rzekome zagrania ręką w polu karnym, zresztą ich pretensje do arbitra wypełniły sporą część drugiej połowy meczu. Nadeszła jednak 86 minuta, Łukasz Samek przedarł sie prawym skrzydłem, dograł w pole karne, a tam niewysoki przecież Tomek Matysek, ubiegł obrońców i strzałem głową w krótki róg dał MKS-owi prowadzenie, które wprawiło w euforię samych graczy, ale i głośną grupę kibiców z Lędzin. Jeszcze w 90 minucie lędzinianie mogli podwyższyć prowadzenie, ale po dośrodkowaniu z wolnego Piotrek Bomba głową nie trafił w bramkę. Niewykorzystana okazja mogła się zemścić w doliczonym czasie gry, Krupiński miał doskonała szansę na wyrównującą bramkę, ale po kolejnym rzucie z autu, zawodnik gospodarzy fatalnie spudłował głową z kilku metrów. Na szczęście dla MKS-u:)

MKS: Mokry, Bednarek, Sopelewski, M.Roszak, Karlik, Matysek, Gardawski (Śliwa 90), Bomba, Samek, Gąsior (Sowik 85), Magiera.

Krupiński: Fugiel – Sankiewicz, Potrząsaj, Hauder, Syposz, Dubiel, Bienioszek (Lis 70), Szweda, Brychlik (Pitlok 60), Dyrda, Świenty (Kumor 85)

żółte kartki: Hauder, Sankiewicz (Krupiński)