Urania – MKS 2:1

Lędziny: Mokry, Bednarek, Sopelewski, Bomba, Roszak (’87 Sowik), K.Firlej, Matysek, Brona (’60 Śliwa), Gardawski (’87 Gąsior), Magiera, Samek

URANIA: Kempa, Flaczek, Gnyza, Janik, Skoczyk, Śmiszek (’89 Pilszczek), Baczewski, Stawowy, Oczko, Klank, Zięcik.

żółte kartki: Sopelewski, Bednarek, Brona, Samek.

Sędzia główny: Zenon Chudy

Asystenci: Piotr Cierniak, Jacek Hulak

KS Podokręg Bytom

Widzów: 90

„Aż do 11 kolejki musieli czekać Ci już chyba najwierniejsi kibice w Kochłowicach na zwycięstwo swej Uranii na własnym boisku w bieżącym sezonie. Doczekali się w końcu ale i te zwycięstwo nie przyszło wcale tak łatwo… . Pierwsze dobre 30-kilka minut należało do kochłowickiej Uranii, jedynym zagrożeniem pod Naszym polem karnym jakie udało się stworzyć gościom to 8 minuta gry i płaskie podanie wzdłuż bramki do którego na szczęście nikt nie dochodzi. Później dogodne okazje miała już tylko Urania a wejścia gości kończyły się co najwyżej na wejściu w Nasze pole karne. W 15 minucie gry Stawowy posyła ładny strzał z rzutu wolnego jednak bramkarz pewnie wychwytuje tą piłkę. Trzy minuty później po rzucie rożnym w polu karnym uderza Klank, jednak goście wybijają futbolówkę z linii bramkowej. W 30 minucie ponownie z rzutu wolnego uderza Stawowy, jednak tym razem z 19 metra piłka wędruje tuż nad poprzeczkę. Te kilka niewykorzystanych szans niestety zemściło się. W 33 minucie gry Urania została „rozklepana” i po kilku podaniach strzał Samka ze środka znajduje drogę do siatki. Warto zaznaczyć, iż był to pierwszy celny strzał gości na Naszą bramkę. Od tego momentu gra MKS-u nabrała nieco rumieńców, jednak to Urania nadal przeważała. W 37 minucie najpierw znów piłkę z linii bramkowej wybijają goście a chwilę później dośrodkowanie Klanka ląduje na poprzeczce. Na cztery minuty przed gwizdkiem kończącym pierwszą część gry z prawej strony do Śmiszka dogrywa Oczko, ten jednak nie zdołał dobrze opanować piłki i pierwsza połowa kończy się przy stanie 0:1 dla gości. Prowadzenie do MKS-u Lędziny do przerwy na pewno nie wzbudzało optymizmu w kibicach, którzy zdecydowali się dziś przyjść na stadion. A i pierwsza dogodna okazja w drugiej części gry padła łupem gości. Tak to w 49 minucie gry Matysek strzela z prawej strony i piłka ląduje na poprzeczce. W dniu dzisiejszym widać było jednak w szeregach Uranii niesłychaną chęć walki i zwycięstwa. Dlatego już w 53 minucie gry mieliśmy wyrównanie – na strzał z dalszej odległości zdecydował się Stawowy, piłka posłana przez Niego stała się zaskoczeniem nie tylko dla bramkarza gości ale i dla wszystkich zgromadzonych na Tunkla toteż niespodziewanie znalazła się w siatce. Urania poszła w tym spotkaniu za ciosem i dążyła do historycznego pierwszego zwycięstwa na własnym boisku w tym sezonie. W 63 minucie gry doskonałą okazję na podwyższenie miał Oczko, który znalazł się sam na lewej stronie, wszystko kończy się jednak tylko lekkim strzałem przy słupku. Cztery minuty później Matysek posyła potężny strzał nad poprzeczkę. Jednak w 70 minucie gry Urania dopina swego i zdobywa upragnioną drugą bramkę, pada ona łupem Baczewskiego, który na lewej strony zdecydował się na strzał w długi róg. Chwilę później mogło być już 3:1 ale strzał Śmiszka na wolnym polu okazuje się wysoce niecelny. Mimo, iż Urania prowadziła w tym spotkaniu nie było wyjścia musiała już dowieźć to do końca a okazji na podwyższenie tego rezultatu było jeszcze co niemiara. Goście zagrozili Nam już tylko dwukrotnie – w 75 minucie gdy to piłka znów przeszła wzdłuż Naszego pola karnego a dwóch zawodników Lędzin nie zdołało dotrzeć do piłki oraz trzy minuty później gdy to Matysek zdecydował się na strzał z lewej strony i tym razem to my wybijamy piłkę z linii bramkowej. My często wychodziliśmy w przewadze jednego nawet dwóch zawodników, jednak nie przyniosło to efektu bramkowego. Najlepsze okazje na podwyższenie w końcówce mieli jeszcze Zięcik – w 81 minucie gdy to oddał mocny strzał jednak wprost w Mokrego. Natomiast w 87 minucie strzał Baczewskiego w polu karnym wylądował na poprzeczce. Podsumowując, można powiedzieć iż naprawdę było na co popatrzeć. Emocje towarzyszyły Nam do samego końca, bo jak wiemy a autopsji prowadzenie w meczu jeszcze nie oznacza końcowego sukcesu. Tym razem się udało i udać się musiało bo chęć zwycięstwa i wola walki to cechy jakich chłopakom dziś na pewno nie można było odmówić. Cieszy pierwsze zwycięstwo na własnym boisku i cóż czekamy na następne”.

Pozwoliłem sobie skopiować relację ze strony Uranii, gdyż tymczasowo nie mam czasu napisać nowej (impreza rodzinna-wybaczcie). Relacja okiem kibica MKS-u znajduje się na forum w dziale relacje live.

Zasadniczo można się z tą relacją zgodzić, może z wyjątkiem oceny pierwszej połowy, która to w wykonaniu MKS-u była naprawdę bardzo dobra. Niestety, w drugiej zabrakło konsekwencji, szczęścia i nieco cwaniactwa.

W swoim kolejnym meczu zespół juniorów zremisował, po dwóch trafieniach Majera, w wyjazdowym spotkaniu z LKS Łąka 2-2. MKS mimo straty pierwszych punktów pozostał liderem tabeli w tyskiej lidze juniorów. skład MKS-u: Kucharczyk, Sala, Cięciara, Bratek, Drozdek, Sowik, Salamon, Śliwa, Napieraj, Bania, Majer oraz Gąsior, Dlugajczyk, Frukacz, Smolorz, Smuda i Papacz.